Gruzja stawia na Wrocław – powstaje konsulat honorowy 7/06/2019
Gruzja w Polsce ma ambasadę i od czerwca Konsula Honorowego we Wrocławiu. Został nim Wojciech Wróbel, znany wrocławski przedsiębiorca i dealer samochodowy. O miłości od pierwszego wejrzenia, biznesie i dyplomacji z Wojciechem Wróblem rozmawia Jarek Ratajczak.
Mówi Pan, że w Gruzji zakochał się od pierwszego wejrzenia.
Wojciech Wróbel: – Gruzję trzeba poczuć, spróbować i doświadczyć. Jeżeli to zrobimy, to gwarantuję, że można się zakochać i to na całe życie. Jestem najlepszym przykładem.
Jak to się stało, że znany dealer Mercedesa zostaje konsulem honorowym Gruzji? Przez związki z tym koncernem, można by się spodziewać reprezentowania nie Gruzji, a Niemiec.
– To jest dobre pytanie (śmiech). Niemcy we Wrocławiu już mają konsulat i to największy na świecie. A co do Gruzji, to otrzymałem taką propozycję od ambasadora Gruzji w Polsce. Był to dla mnie wielki zaszczyt i wyróżnienie, przyjąłem ją.
Słyszałem, że nigdy wcześniej nie był Pan w Gruzji, czyli najpierw była propozycja zostania konsulem, a dopiero później wyjazd i poznanie kraju?
– Zgadza się. Przed pojęciem decyzji, stwierdziłem, że muszę poznać Gruzję, by zobaczyć czy nadaję się do tej roli. Pierwszy raz pojechałem w kwietniu 2018 r. i kraj mnie oczarował. To niezwykły zakątek świata. Niebywała różnorodność krajobrazu, ciekawe zabytki, prastara kultura, oryginalny folklor powodują, że chce się tam wracać. Turyści mogą liczyć na niezwykłą gościnność, Gruzini bowiem wierzą, iż każdy gość zesłany jest przez Boga, dlatego też wszystkich przybyszów przyjmują zgodnie z zasadą „czym chata bogata”, chętnie przenocują, wskażą drogę czy też zaproszą na tradycyjną ucztę – suprę.
Ryszard Kapuściński mówił o Gruzji, że „wszystko tu stwarza wrażenie przybicia do przystani, dotarcia pod dach. Wszystko – klimat, krajobraz i obyczaje – namawia, żeby przysiąść w cieniu, łyknąć wina, odetchnąć i pomyśleć: fajnie tu. I tam, dokładnie tak jest. Z żoną i dziećmi wybieramy się do Gruzji w tegoroczne wakacje.
Gruzińskiego się Pan uczy?
– Na razie znam parę słów. Ambasador powiedział mi, że on się uczy polskiego, więc ja powinienem gruzińskiego (śmiech). To jest trudny alfabet i język. Dla mnie to jest sprawa dużej wagi emocjonalnej, bo zostawiłem tam część serca.
Gdzie i kiedy we Wrocławiu otwarty zostanie Konsulat Honorowy Gruzji?
– Zgodnie z protokołem muszę to zrobić w ciągu trzech miesięcy. Szczegóły jeszcze są doprecyzowywane. Na pewno będzie tam można przyjść po porady związane z inwestowaniem czy wyjazdem do Gruzji. Placówka będzie też rozwijać wzajemne relacje. Jedno jest pewne, o Gruzji we Wrocławiu będzie coraz głośniej. Na tym mi zależy.
Gruzja - fot.
Konsulat honorowy to kolejny etap współpracy. Region ma już umowę partnerską, a we Wrocławiu, w listopadzie 2017 r., powstała Polsko-Gruzińska Izba Przemysłowo-Handlowa.
– To nie koniec, prezydent Wrocławia Jacek Sutryk zapowiedział, że miasto pracuje nad partnerstwem z Batumi, a prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska dąży do partnerstwa z Kobuleti. Dolny Śląsk od czterech lat ma umowę partnerską z Autonomiczną Republiką Adżarii ze stolicą w Batumi. Gruzini z Adżarii mówili mi, że to jest najlepsza współpraca, jaką mają.
Od lat Polska i Gruzja mają dobre relacje.
– Gruzini bardzo dobrze wypowiadają się o Polakach. Gdy słyszą Polska, to otwierają się wszystkie drzwi. Teraz obchodzimy stulecie relacji dyplomatycznych między Polską i Gruzją. Stąd birą się duże inicjatywy pomiędzy naszymi krajami. Historycznie mamy bardzo dobre relacje z Gruzinami. W II Rzeczypospolitej przyjęto do służby w armii polskiej grupę ok. 100 oficerów narodowości gruzińskiej. Z kolei Polonia gruzińska jest jedną z najstarszych w regionie – osiedlali się od końca XVIII stulecia, po powstaniu kościuszkowskim. Mamy zbudowane mocne więzi, ale za tym jeszcze nie idą kontakty biznesowe.
Priorytety konsula honorowego to…
– Zależy mi na budowaniu wzajemnych relacji. Stawiam na współpracę gospodarczą, turystyczną i kulturalną. Chcę też dbać o Gruzinów, którzy mieszkają we Wrocławiu i regionie. To młoda emigracja. Najczęściej pracują w branży budowlanej i gastronomii. Widać we Wrocławiu gruzińskie restauracje, otwierają się też gruzińskie piekarnie. Szacuje się, że obecnie we Wrocławiu jest to ok. 1000 osób, ale spodziewam się, że będzie ich więcej.
Batumi, Gruzja - fot.
Gdzie Pan widzi możliwości współpracy?
– Uważam, że w Gruzji są dwa sektory do zagospodarowania przez polskich przedsiębiorców: turystyka i nieruchomości. Rocznie przyjeżdża tam 9 mln turystów, czyli ponad dwukrotnie tyle, ilu mają mieszkańców. To jest duży potencjał. Dobre interesy można tam teraz robić na nieruchomościach, szczególnie tych przeznaczonych na wynajem. Inwestycja hotelarska potrafi się zwrócić nawet w 3,5 roku. To pokazuje, że rynek jest niesamowicie chłonny i perspektywiczny. Aktywni są Turcy i Rosjanie, w Batumi obecni są Brytyjczycy. Gruzini chcą obecności także Polaków. Ważne, by nasi przedsiębiorcy dostrzegli tę szansę.
Są w gronie 10 najlepszych państw do prowadzenia własnego biznesu według raportu Doing Business.
– To kraj otwarty na inwestycje. Firmę można otworzyć w jeden dzień, nieruchomość zarejestrować w kilka godzin. Zlikwidowano wiele obowiązkowych licencji i pozwoleń. Skrócono czas odprawy celnej. Co ciekawe w Gruzji nie istnieje system ubezpieczeń społecznych. Zatem przedsiębiorca nie musi odprowadzać składek. Świadczenia socjalne finansuje państwo.
A z drugiej strony, oni u nas…
– Na pewno będzie więcej Gruzinów w Polsce, którzy przyjadą do pracy. Mogą pojawiać się u nas ze swoją kulturą, koncertami, występami. Balet i chóry są fenomenalne, na każdym robią wrażenie.
Jak robi się interesy z Gruzinami?
– Tego dopiero się uczę, ale to dumny naród, dane słowo jest święte. Jest bardzo otwarty i pierwszy kontakt jest prosty. Gruzja leży na pograniczu Europy i Azji, dąży do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO. Dla kontaktów biznesowych i turystycznych to ma ważne znaczenie.
Kaukaz, Gruzja - fot.
Zimą na narty, latem na riwierę Morza Czarnego?
– Dlaczego nie? Mamy połączenie lotnicze z Wrocławia do Kutaisi, gdzie leci się niecałe 3,5 godziny. Są też loty z Katowic, Krakowa, Gdańska i Warszawy. Gruzja i Kaukaz mogą być alternatywą dla Alp, tym bardziej że oni mają pięciotysięczniki. Jest zdecydowanie taniej, nawet pięciokrotnie w stosunku do oferty w Europie. Standard jest dobry: jeździłem, sprawdziłem i byłem zadowolony. A Batumi na gruzińskiej riwierze przedstawiać nie trzeba, o tym słynnym kurorcie śpiewały Filipinki.
Wystarczy niecałe 3 godziny, by z Tbilisi dojechać do Dawit Garedża z kompleksem monastyrów z początków chrześcijaństwa. Gruzja znana była już starożytnym Grekom jako Kolchida, a w I wieku p.n.e. stała się częścią Imperium Rzymskiego. W IV wieku n.e. przyjęła chrześcijaństwo – sześćset lat przed Polską. Warto wiedzieć, że Gruzja jako nazwa to rusycyzm. Gruzini na swój kraj mówią Sakartwelo.
Rozmawiając o Gruzji, nie sposób nie zapytać o bezpieczeństwo. 10 lat temu trwała tam wojna z separatystami z Osetii i z Rosją.
– Kraj jest jednym z bezpieczniejszych w regionie. Nie ma wojsk na ulicach. Policja działa sprawnie, po ostatniej reformie wiele się zmieniło. Jadąc przez Gruzję i widząc nowoczesny budynek, można być niemal pewnym, że to komisariat.
Wojciech Wróbel, wrocławianin, rocznik 1988, jest jednym z najmłodszych konsuli honorowych we Wrocławiu. Właściciel Grupy Wróbel, jednej z największych firm motoryzacyjnych w Polsce. Dealer marki Mercedes Benz oraz Mazda. Należy do Rady Kolegium Europy Wschodniej. im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego oraz kapituły nagrody im. Tytusa Filipowicza, współautor i mecenas spotkań w ramach cyklu Wojnowicki Klub Dyskusyjny Spotkania w Zamku na wodzie.
źródło: wroclaw.pl