Gruzini, to nasi wielcy przyjaciele – rozmowa z posłem Michałem Jarosem. 24/06/2021

Michał Jaros, polityk, samorządowiec, poseł na Sejm RP od 2007 r. (VI, VII, VIII i IX kadencji). W obecnej kadencji Sejmu jest wiceprzewodniczącym polsko-gruzińskiej grupy parlamentarnej.

Konsulat Honorowy Gruzji we Wrocławiu jest od 2019 r. To Pan zabiegał, by placówka powstała we Wrocławiu?

Michał Jaros: – Byłem jednym z inicjatorów powstania tej placówki. Mój przyjaciel, Konstantin Kavtaradze, ówczesny ambasador Gruzji w Warszawie (obecnie ambasador Gruzji w Kanadzie) poprosił mnie, by znaleźć godną osobę na Konsula Honorowego we Wrocławiu. Wojciech Wróbel przyjął ten zaszczyt i tak się zaczęło.

Dlaczego Gruzini wybrali Wrocław?

Michał Jaros: – Zdecydowała pozycja gospodarcza stolicy Dolnego Śląska i bliskość do pięciu stolic europejskich. Wiedzieli, że Wrocław się dynamicznie rozwija i warto tu być z powodów społecznych i gospodarczych. Na dodatek wiedzieli, że Dolny Śląsk jest pełen ludzi, którzy przybyli tu skądś, co oznacza, że jesteśmy otwarci. Gruzini zaufali też mi: niespełna 26-letniemu posłowi, bo wiedzieli, że nasza przyjaźń będzie trwała kolejne dziesięciolecia – i nie pomylili się.

Skąd Pana zainteresowanie Gruzją?

Michał Jaros: – Gruzją zainteresowałem się podczas studiów na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, gdy obserwowałem wydarzenia związane z „rewolucją róż”, która w listopadzie 2003 doprowadziła do ustąpienia prezydenta Eduarda Szewardnadze i zastąpienia go przez prozachodniego Micheila Saakaszwilego.

Moje bliższe relacje z Gruzją miały swój początek w trudnych dla Gruzinów czasach, gdy zaczęła się tam agresja rosyjska. Mówię o konflikcie zbrojnym z 2008 r. między siłami zbrojnymi Gruzji a separatystami z republik Osetii Południowej i Abchazji oraz wojskami interwencyjnymi Rosji. Moja pierwsza wizyta w Gruzji miała miejsce w 2008 r. Byłem wtedy posłem na Sejm i pamiętam, że Gruzini oczekiwali pomocy w każdym wymiarze – od symbolicznego, na ulicach – wtedy pojawiło się hasło „nie bój się Putina, pij gruzińskie wina”, po wsparcie polityczne na arenie międzynarodowej.

Trzeba było mieć odwagę, by w różnych miejscach, szczególnie tam gdzie była dyplomacja rosyjska, mówić twardo, że była agresja rosyjska na Gruzję i są okupowane tereny Gruzji, czyli Osetia Południowa i Abchazja. Duży wkład do budowy pozytywnych relacji polsko-gruzińskich miał także śp. prezydent Lech Kaczyński.

Polaków i Gruzinów połączyła historia, ale i współczesne relacje mają ogromne znaczenie.

Miachał Jaros: – Mnie zawsze interesowała historia narodów, które Rosjanie zdominowali i włączyli do ZSRR jako sowieckie republiki. W przypadku Gruzinów mamy niewątpliwie wiele wspólnych rysów historycznych.

My i oni byliśmy przez Rosjan napadnięci, co podobnie wpłynęło na naszą historię i nasze społeczeństwa. Przypomnę też, że to właśnie Polska jako pierwszy kraj uznała niepodległość Gruzji w 1919 r. a w II Rzeczypospolitej przyjęto do służby w armii polskiej grupę oficerów narodowości gruzińskiej. W Kutaisi urodził się nasz prezydent Władysław Raczkiewicz. Wielu Polaków, którzy w XIX w. uciekali przed carskimi represjami znalazło schronienie w Gruzji.

Polacy lubią Gruzinów i z wzajemnością: tam często można usłyszeć – Polacy, to nasi przyjaciele. Znają naszego papieża Jana Pawła II, premiera Donalda Tuska i śp. Lecha Kaczyńskiego.

Z dużym zainteresowaniem obserwowałem, jak udało im się wyrwać spod rosyjskiej zależności w 2003 r., gdy prezydentem został przywódca opozycji, Micheil Saakaszwili. To wtedy Gruzja zaczęła się zmieniać i reformować.

Do władzy doszło młode pokolenie, wykształcone na zachodnich uniwersytetach, które podkreślało, że jest częścią Unii Europejskiej. Prosili nas już wtedy: nie mówcie, że to jest Kaukaz, mówicie, że to południe Europy.

Gruzini docenili, to co Pan dla nich robi. W 2011 r. uhonorowali Pana – Orderem Honoru.

Michał Jaros: – To dla mnie wielki zaszczyt i honor. To był order za wsparcie Gruzinów - od politycznego, po symboliczne, jak zaangażowanie się w akcję „Nie dla olimpiady w Soczi – Sochi no”. To było zwrócenie uwagi świata, że Rosja organizuje olimpiadę i jednocześnie okupuje tereny gruzińskie.

To się Rosjanom nie spodobało i na pewno do dziś jestem u nich na „czarnej liście”. Zawsze twardo manifestowałem moje wsparcie dla integralności z terytorium Gruzji dwóch regionów Osetii Południowej oraz Abchazji. Angażowałem się w walkę o demokracji na Ukrainie i Białorusi. Wiem, że będą kolejne narody, które krok po kroku będą wychodzić spod rosyjskiej dominacji.

Jak Pan ocenia pracę Konsulatu Honorowego?

Michał Jaros: – Ostatni rok to był trudny czas pandemii. Konsulat musiał pomagać Gruzinom w wielu sytuacjach a przypomnę także, że to coraz liczniejsza społeczność w naszym regionie. Ich diaspora nie jest jeszcze mocno ze sobą zżyta, bo większość z nich przyjechała tu do pracy.

To dobrze, że Konsulat Honorowy Gruzji powstał i stale pracuje na rzecz rozwoju wzajemnych relacji. Cieszy mnie, że na wrocławskim Rynku, tam gdzie jest siedziba konsulatu, wisi gruzińska flaga. To sprawa symboliczna, ale niezwykle ważna.

Dobrym przykładem działań konsulatu, jest inicjatywa Wojciecha Wróbla, w sprawie umowy o współpracy Wrocławia i Batumi, którą podpisał prezydent Wrocławia Jacek Sutryk w 2019 r. Czekam na współpracę Świdnicy z moim ulubionym miastem gruzińskim Kobuleti.

Warto też wymienić powstanie we Wrocławiu w 2020 r. ronda im. Gruzińskich Oficerów Wojska Polskiego. Szczególny charakter miały obchody 26 maja 2021 r Dnia Niepodległości Gruzji we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Z tej okazji na Stadionie Wrocław można było zobaczyć największą flagę Gruzji na świecie, a w Dzierżoniowie oddano hołd zmarłemu płk. Walerianowi Tewzadze. To były żołnierz Wojska Polskiego i Armii Krajowej, odznaczony – Orderem Virtuti Militari.

Jaka, Pana zdaniem, będzie przyszłość relacji polsko-gruzińskich?

Michał Jaros: – Mam nadzieję, że w ślady Wrocławia i Dolnego Śląska pójdzie coraz więcej samorządów i regionów. Zachęcam do wspierania Gruzji.

Jeżeli pijecie wino – to pijcie gruzińskie. Jeśli planujecie wakacje – to latem jedźcie na gruzińską riwierę nad Morzem Czarnym, a zimą do ośrodków narciarskich w górach Kaukazu.

Gospodarczo Gruzja to dla naszych firm może być oknem na świat na Bliski Wschód. Otwarcie dla polskich firm tego kierunku ekspansji jest wyzwaniem dla Konsula Honorowego Gruzji.

Fot. arch. prywatne