Gruziński alfabet Wojciecha Wróbla
Gruzja – co warto i należy wiedzieć, czyli gruziński alfabet Wojciecha Wróbla
Gruzję trzeba poczuć, spróbować i doświadczyć. Jeżeli to zrobimy, to gwarantuję, że można się zakochać, i to na całe życie. Aby przybliżyć ten kraj, przedstawiam mój gruziński alfabet.
A – jak alfabet, czyli ქართული ანბანი, bo gruziński alfabet jest unikatowy. Dla Gruzinów to powód do ogromniej dumy. Jego historia sięga III wieku p.n.e. Jest na liście UNESCO i jest jednym z 14 alfabetów na świecie. Ma 33 litery, ale nie ma dużych liter i znaków interpunkcyjnych. Jego wyjątkowość polega na tym, że posługują się nim tylko Gruzini.
B – jak Batumi. Najgorętszy czarnomorski kurort. Jedno z najstarszych miast Gruzji oraz stolica autonomicznej republiki Adżarii, nazywane kaukaskim Dubajem. Miasto i jego „herbaciane pola i cykadami dźwięczący świt” znane są Polakom z piosenki Filipinek z lat 60. 17 lipca 2019 r. w Alphabetic Tower w Batumi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk i prezydent Batumi Lasha Komakhidze podpisali porozumienie o partnerskiej współpracy między miastami.
Ch – jak chrześcijaństwo. Gruzini podkreślają, że są drugim po Armenii chrześcijańskim państwem na świecie. Lubią mówić turystom, że byli chrześcijanami zaraz po Chrystusie. Gdy ktoś zapyta: „Ale zaraz, a co z Ormianami?”, odpowiadają: „Ormianie byli chrześcijanami jeszcze przed Chrystusem”. Dla Gruzinów chrześcijaństwo to kultura, tradycja i folklor. Natomiast Polacy z kulturą gruzińską najczęściej kojarzą słynny balet i tradycyjne chóry.
D – jak duma. To bardzo dumny naród. Są dumni z tego, co mają: z alfabetu, z wina, z potraw. Dumni są z historii, że tyle przeszli, a ciągle mówią i piszą, używając alfabetu gruzińskiego, a nie cyrylicy. Na swój Kościół mówią Eklezja, a nie Cerkiew. Dumni są, kiedy mówią Sakartwelo, a nie Gruzja, bo słowo „Gruzja” jest dla nich rusycyzmem.
E – jak elardżi. Megrelska, bardzo smaczna potrawa, robi się ją z roztopionego sera sulgumi, który trochę przypomina włoską mozzarellę. Jada się na ciepło, można z kaszą kukurydzianą.
F – jak… tej litery w gruzińskim alfabecie nie ma, ale warto w kontekście relacji polsko-gruzińskich pamiętać o Tytusie Filipowiczu. Był to pierwszy polski dyplomata, wysłany do Gruzji, kiedy ona odzyskała niepodległość na początku XX w. Dla mnie jest to ważne ze względu na kapitułę Nagrody im. Tytusa Filipowicza, do której należę. Została ona ustanowiona w 2018 r., w 100-lecie odzyskania niepodległości Polski i Gruzji. Nagroda ta ma na celu honorowanie zasług obywateli krajów kaukaskich w rozwoju nauki, kultury i życia publicznego, w kształtowaniu i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego na Kaukazie oraz budowaniu demokracji.
G – jak gaumardżios. To najbardziej popularne słowo w Gruzji. Każdy turysta musi je znać. Pada przy każdym toaście. Gaumardżios Sakartwelo – to „niech żyje Gruzja”. A toast to dla nich rzecz święta. To tradycja spotkań i biesiad, podczas których mamy drugie słowo klucz dla Guzinów – Tamada. To osoba, która przy stole jest gospodarzem spotkania. To ona prowadzi biesiadę. Pierwszy toast jest zawsze za Boga, później za rodzinę, gospodarza, dzieci, przyjaciół, za powód spotkania, w sumie takich toastów może być naprawdę dużo.
H – jak hinkali, czasami pisane chinkali. To słynne gruzińskie pierogi-sakiewki. Te klasyczne są z mięsem. Porcje zawsze są ogromne. Popularnością ustępują tylko chaczapuri, czyli słynnym gruzińskim chlebkom lub, jak wolą niektórzy – plackom.
H – jak historia. Gdzie nie zacznie się kopać, niemal na pewno można znaleźć archeologiczne ślady sprzed wieków. Większość niezwykłych zabytków jest na liście UNESCO.
Forteca w Gonio – rzymska fortyfikacja. Najstarsze zapiski, odnoszące się do tego miejsca, znajdują się u Pliniusza Sekundusa (pierwsze stulecie naszej ery). W II w. było to dobrze umocnione rzymskie miasto ówczesnej kolonii Kolchidy. Grakliani Gora – stanowisko archeologiczne na wzgórzu w pobliżu Kaspi, gdzie odkryto liczne artefakty z okresu od epoki kamienia do starożytności. Gremi – założona przez króla Lewana, w XVI i XVII w. była stolicą królestwa Kachetii. Ruiny miasta zajmują około 50 ha. Na wzgórzu uchowała się cerkiew Świętych Archaniołów, wieża zamkowa oraz dzwonnica i piwnica na wino. W Kutaisi jest katedra Bagrata – z XI w. Powstała w „złotym wieku” gruzińskiej kultury i państwowości. Była symbolem politycznej potęgi kraju oraz jedności narodowej. Uplisciche – starożytne skalne miasto, około 10 km na wschód od miasta Gori. To jedna z najstarszych osad, a jej początki sięgają V w. p.n.e. Wardzia – niesamowite skalne miasto-klasztor na zboczu góry Eruszeli. Jego budowę zaczęto za panowania Jerzego III w 1185 r., natomiast ukończono – pod rządami jego córki, królowej Tamary. Wardzia służyła jako schronienie podczas najazdów mongolskich; mogła pomieścić nawet 60 tys. osób. Był tam klasztor, sala tronowa oraz ponad 3000 komnat umieszczonych na 13 piętrach. W mieście zainstalowano skomplikowany system nawodnień pobliskich pól uprawnych.
I – jak Ijaw na-na. To bardzo znana gruzińska kołysanka. Każda mama śpiewa ją swojemu dziecku. Albo I – jak Ilja Czawczawadze, gruziński pisarz i działacz społeczny. Zginął na skutek zamachu. Uważany jest powszechnie za bohatera narodowego i ojca współczesnej Gruzji.
J – nie ma w gruzińskim alfabecie, ale może być – jaskinia Prometeusza, uważana za jedną z najpiękniejszych na świecie. Ogólna długość jaskini wynosi ok. 11 km, z czego 1060 m udostępnionych jest turystom. Odkryto ją w latach 80. XX w., ale atrakcją stała się dzięki prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwili, który w 2010 r. zaproponował jej nazwę –na cześć mitycznego Prometeusza, który został przykuty do skały w tej właśnie okolicy. Z mitologii warto też pamiętać, że zgodnie ze starogrecką legendą Argonauci pod dowództwem Jazona wyruszyli do Królestwa Kolchidy (obecnie Gruzja Zachodnia), aby zdobyć należące do miejscowych złote runo, zresztą do dziś złoto w Gruzji wciąż można znaleźć.
K – jak Kartweli, bo tak w Gruzji mówi się na Gruzina i Gruzinkę, ponieważ w języku nie rozróżnia się rodzajów. W ogóle Gruzja dla samych Gruzinów Gruzją nie jest, bo oni na swój kraj mówią Sakartwelo, a to oznacza kraj Kartlów. Ludzie młodzi powiedzieliby pewnie K jak Katie Melua, to doskonale znana także w Polsce, urodzona w Kutaisi, gruzińsko-brytyjska piosenkarka. Na liście słynnych Gruzinów jest też Kacha Kaladze, ceniony piłkarz AC Milan, a obecnie mer Tibilisi. Jednak wciąż najbardziej znany jest Stalin, a raczej Józef Dżugaszwili. O nim wielu wolałoby zapomnieć, ale ma też swoich zwolenników. A w rodzinnym mieście Gori ma muzeum. Drugi słynny Gruzin z czasów ZSRR to Ławrientij Beria, szef NKWD.L – jak lari, czyli gruzińska waluta, dzieląca się na 100 tetri. W języku starogruzińskim słowo „lari” oznacza „skarb”. Co ciekawe, banknoty lari produkowane są przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych. 1 lari (GEL) to 1,30 polskiego złotego (PLN).
Ł – nie ma w gruzińskim alfabecie, ale dla mnie to łaźnia, a raczej bania. To łaźnia turecka, którą wybudowali tu wieki temu Persowie. Dziś łaźnie są wszędzie, a Gruzini szczególnie uwielbiają te siarkowe. Mówi się, że bania to najlepsza kąpiel w życiu.
M – jak mamuli, czyli ojczyzna. Mogłoby być m – jak mama, ale u nich mama to deda, za to tata to mama. Dla Gruzinów trzy rzeczy są najważniejsze na świecie: sarcmunojwa (wiara chrześcijańska), mamuli (ojczyzna) i ena (język gruziński). M może być też jak mandarynka, bo niektórzy uważają, że to tam dojrzewają najlepsze mandarynki na świecie. Słynny jest też film „Mandarynki” Zaza Urushadze.
N – jak Natachtari. To wieś blisko Tibilisi, która słynie z wody. Jest więc Natachtari lemoniada, piwo i browar.
O – jak Omalo, najwyżej położona wioska w Europie. By do niej dojechać, trzeba pokonać wijącą się wśród gór i naszpikowaną przepaściami, jedną z najniebezpieczniejszych dróg na świecie. Jest to także najwyżej położona droga samochodowa na Kaukazie, a Przełęcz Abano (2850 m n.p.m.) stanowi jej najwyższy punkt. Ci, którzy nią jechali, mówią, że krajobraz wokół wygląda tak, jakby leciało się samolotem.
P – jak przyjaciel i Polska. Dla nich jesteśmy krajem w Europie, z którym czują się bardzo blisko związani. Polska jako pierwszy kraj uznała niepodległość Gruzji w 1919 r. W II Rzeczypospolitej przyjęto do służby w armii polskiej grupę oficerów narodowości gruzińskiej. Z kolei Polonia gruzińska jest jedną z najstarszych w regionie – jej przedstawiciele osiedlali się od końca XVIII stulecia, po powstaniu kościuszkowskim. Po XIX-wiecznych powstaniach części polskich zesłańców udało się uniknąć zsyłki do Kazachstanu lub na Syberię i trafić do Gruzji. Szacuje się, że w II połowie XIX w. około 10 proc. mieszkańców Tbilisi to byli nasi rodacy. Pamięta się o nich do dziś, byli to ludzie wykształceni i mieli wpływ na rozwój miasta. Mówią, że Polak i Gruzin mają podobne cechy: jesteśmy gościnni, mamy wspólną historię i wspólnego wroga. Przypominają, że Rosja od 1801 r. przez niemal 200 lat twardą ręką rządziła ich krajem. Do tego doszła jeszcze wojna, którą Rosja wszczęła wobec Gruzji latem 2008 r. Podkreślają, że obecnie Polska bardzo ich wspiera politycznie. Pamiętają o Lechu Kaczyńskim. Mówią, że jesteśmy ich ambasadorem w drodze do Unii Europejskiej i NATO.
Q – jak qwevri. To tradycyjne naczynie, w którym leżakuje zakopane w ziemi wino. Do dziś w Gruzji wykopuje się starożytne qwevri z pozostałością wina.
R – jak Szot Rustaweli, to XII wieczny gruziński poeta. Znaczy dla nich tyle, co dla nas Adam Mickiewicz. Rustaweli jest autorem poematu epickiego „Rycerza w tygrysiej skórze”, gruzińskiej epopei narodowej. Po dziś dzień pozostaje ona niekwestionowanym arcydziełem i jest jedynym utworem literackim stworzonym w języku gruzińskim, który jest znany na całym świecie.
S – jak Sakartwelo, czyli Gruzja. Oni bardzo chcą, by tak nazywać ich kraj. W 2011 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Gruzji zabiegało o to, aby państwa, z którymi Gruzini mają przyjazne relacje, używały nowej nazwy tego kraju – Sakartwelo. Jednym z pierwszych krajów, który zadeklarował, że tak zrobi, była Litwa. Słowo „Kartweli” wywodzi się od mitycznego Kartlosa – protoplasty narodu gruzińskiego. Pochodzenie terminu Gruzja prawdopodobnie pochodzi od praindoeuropejskiego określenia gór lub perskiego słowa gorg – „wilk”, ale mówi się też o tureckim „gurzy”, arabskim „gurdży” lub perskim „gordżi”, które tłumaczy się jako „siłę walczącą z islamem”. Natomiast w językach zachodniej Europy popularne są nazwy, dla których pierwowzorem było greckie georg „rolnictwo”; oraz św. Jerzy – patron kraju, którego imię nawiązuje do gr. Geôrgios, gruz. Giorgi, ros. Gieorgij. Jedno jest pewne, w połowie I tysiąclecia p.n.e. na terenie Gruzji powstały dwa państwa: Kolchida i Iberia. Natomiast źródła narodu i państwa gruzińskiego sięgają głęboko do starożytności i uznaje się Gruzję za rówieśniczkę starożytnej Grecji i Rzymu.
T – jak Tamara, wszechstronnie wykształcona i piękna królowa, która przyniosła Gruzji „złoty wiek”. Rządziła zjednoczoną Gruzją od Morza Czarnego do Kaspijskiego i to za jej panowania w XII w. Gruzja była najsilniejszym państwem całego Kaukazu. Została uznana za świętą przez katolików i prawosławnych. Rodacy otaczają ją tak wielkim szacunkiem, że toast za kobietę, która ma w sobie wiele mądrości i miłości, zaczyna się od królowej Tamary.
U – jak urlop i wakacje. Gdy pierwszy raz pojechałem do Gruzji, kraj mnie oczarował. To niezwykły zakątek świata. Niebywała różnorodność krajobrazu, ciekawe zabytki, prastara kultura, oryginalny folklor powodują, że chce się tam wracać. Turyści mogą liczyć na niezwykłą gościnność, Gruzini bowiem wierzą, że każdy gość zesłany jest przez Boga, dlatego też wszystkich przybyszów przyjmują zgodnie z zasadą „czym chata bogata”, chętnie przenocują, wskażą drogę czy też zaproszą na tradycyjną ucztę – suprę. Warto tam się wybrać zimą na narty, latem na Riwierę Morza Czarnego. Mamy połączenie lotnicze z Wrocławia do Kutaisi, gdzie leci się niecałe 3,5 godziny. Są też loty z Katowic, Krakowa, Gdańska i Warszawy. Gruzja i Kaukaz mogą być alternatywą dla Alp, tym bardziej że mają pięciotysięczniki. Jest zdecydowanie taniej, nawet pięciokrotnie w stosunku do oferty w Europie. Standard jest dobry: jeździłem, sprawdziłem i byłem zadowolony. A Batumi na gruzińskiej riwierze przedstawiać nie trzeba. Rocznie odwiedza ten 4-milionowy kraj aż 9 milionów turystów. Najliczniejszą grupą z Unii Europejskiej są Polacy. Dla Polaków Gruzja jest atrakcyjna ze względu na ceny. Wczasy są tam tańsze niż nad polskim morzem w sezonie i to o 15-20 proc., łącznie z przelotem.
V – jak victoria, czyli zwycięstwo. Polacy i Gruzini to narody wyznające te same wartości, łączy nas umiłowanie wolności i patriotyzm. Oni i my musieliśmy długo walczyć o prawo do samostanowienia i o własną państwowość – i to się nam udało.
W – jak wino, a Gruzini po mistrzowsku potrafią je robić od… 8 tysięcy lat. Mają pięć głównych regionów winiarskich, na czele z Kachetią – to taka gruzińska Toskania, gdzie rośnie 70 proc. wszystkich winogron Gruzji. Jest tam ponad 500 odmian winorośli. Szczepy tych winogron są endemiczne, a więc nie występują poza Gruzją nigdzie na świecie. Dwa najważniejsze to Rkatsiteli (białe) i Saperavi (czerwone). Gruzini kochają wino – nawet na nagrobkach znajdowane są motywy winorośli i podobno litery alfabetu także nawiązują do kształtu winorośli.
X i Y – nie ma w gruzińskim alfabecie.
Z – jak Zwiad Gamsahurdia, trochę zapomniany dysydent i polityk. Kiedy Michaił Gorbaczow zainicjował swoją politykę głasnosti, Gamsakhurdia i Merab Kostawa byli przywódcami gruzińskiej opozycji antyradzieckiej. W 1991 r. Zwiad Gamsahurdia został pierwszym prezydentem wolnej Gruzji. Dążył do całkowitego uniezależnienia swojego kraju od Rosji.
Za pomoc w opracowaniu alfabetu dziękuje Ekaterinie Mantidze